Spotkania z poezją. Katarzyna Mol
KATARZYNA MOL – urodzona w Krakowie. Od wielu lat związana z plastyką szczególnie z malarstwem. Swoje obrazy prezentuje na wielu wystawach w kraju i zagranicą. Jej styl można określić, jako abstrakcję ekspresyjną. Poza malarstwem wypowiada się poprzez muzykę i literaturę. Pisze wiersze, prozę, gra na skrzypcach i fortepianie. Te „media” są doskonałym uzupełnieniem procesu twórczego, pozwalają autorce na szerszy, wielostronny punkt widzenia. Wiersze swoje czyta na cyklicznych spotkaniach – Literackie Ruminacje, Poezje i Herezje, Wieczerze Roberta Burnsa a publikuje w „Wytrychu”, „Nowym Życiu”, „KawRIOlecie”, „Poetyckim Praniu na Oliwskim dniu poezji. Jest członkiem Gdańskiego Klubu Poetów i znalazła się w jego dwóch Antologiach. W 2016 roku wydała debiutancki tomik poezji „Teraz” (Wydawnictwo Tadeusz Serocki). W 2020 pojawił się drugi tomik poezji zatytułowany „Poza Zgiełk” (Wydawnictwo Tadeusz Serocki).
Od zawsze
jestem kobietą z twojej linii
lekkością złotych kopuł
kopców i świętych słów
na pograniczach świec
w dystansach oddechów
w tle różniących kroków
ujęta wieloma twarzami
kiedy poruszasz pełnymi ustami
nie rozpoznaję i nie dzielę żeber
a hostia na dłoni tak niepozorna
Kompozycja
to dobre wpatrzenie w utrwalaniu momentu
pomiędzy ruchem a zastyganiem
zwykłych dłoni układanych na sobie
w sile ciążenia trzymających poręcze
jest coś nieskazitelnego w tej płynności
spoglądam na swoje mają osmoloną skórę
a w twojej duszy równolegle fiolet i czerń
we dwoje do piekła schodzi się tylko raz
po czystość słów po jasność spojrzenia
w moich włosach jeszcze mieszka dym
Na zmianę pogody
wysoko na niebie coś jest mówią
widzą nad ziemią nasze potrójne odbicie
ono tam jest od samego początku
stalowe jak rozespane miasta
o krawędziach nie do odtworzenia
ostrych przecinających oddech na pół
pod naszymi stopami coś jest mówią
to woda a my parujemy od góry w dół
zamieniając kolor oczu w milczeniu
bezruch ma jeszcze wiele do zrobienia
zanim położysz moją głowę w pościeli
W ujęciu
to chyba nie jest takie złe
odpowiadam ci że nie jest
po zmroku zatrzymani w szeptach
przepływamy przez nasze ciała
bez strachu roztrwaniamy czas
który wymyka się poza brzegi ust
w kobiecych pół wygiętych plecach
mieszczą się wszystkie tajemnice
twoich sunących myśli
roje pszczół zatrzymane we włosach
z pierwszym światłem otwierając oczy
wyczesujesz je niosąc na języku
mocny posmak kawy